poniedziałek, 16 listopada 2015

Nowe życie starej szuflady


Od dłuższego czasu wręcz potykałam się o ten kawałek starego drewna w garażu. Nie za bardzo lubię wyrzucać takie przedmioty, bo zawsze mogą się do czegoś przydać... ;)
Tak! Uwielbiam zbierać i przechowywać wszystkie 'przydasie' i to na złość i wbrew woli mojego męża! :) Który to, nie podziela mojej 'pasji', a wszystko co znajdę i zmagazynuję, nazywa śmieciem i najchętniej by to spalił lub wyrzucił.
Ale tą oto szufladkę udało mi się uratować przed jego niszczycielskimi łapkami ;)


Czekała sobie cichutko wraz z pajączkami na garażowej półce, aż wymyślę co z niej zrobić... I się doczekała! Idzie zima, święta za pasem i za chwilę zacznie się czas robienia dekoracji świątecznych. A przecież każda dekoracje nabiera blasku, kiedy to doda się do niej kilka przemyślanych drobiazgów. I to właśnie na takie drobiazgi przywróciłam do życia ten kawałek drewienka.  Na początku miałam ją wykonać metodą decoupage, ale .... jak to zwykle u mnie bywa.... w trakcie pracy zmieniła się koncepcja i...
Po wyszlifowaniu, przemalowaniu, pozaklejaniu dziur i pęknięć, ponownym przemalowaniu.... pobieliłam ją tylko białą farbą metodą 'suchego pędzla' i tak mi było jakoś żal zaklejać ją serwetkami lub papierem ryżowym....

Gdy szufladka, a teraz to już moja skrzyneczka, była gotowa... prawie gotowa... postanowiłam pozbyć się mechanizmu zamka i w tym pomógł mi JużNieMarudzącyMąż. Bo przecież lepiej pozwolić żonie, by dała upust swojej twórczości na kawałku starej szuflady, niż dokładać kolejną złotówkę do nowej skrzyneczki ze sklepu ;) Dziurkę po zamku zakleiłam szpachlówką i... i zabrakło mi czegoś jeszcze... Takiej małej duperelki, by skrzyneczka w mym mniemaniu była gotowa! Cóż... w tym celu wygrzebałam 3 drewniane serduszka, którymi o każdej porze roku można zdobić wszystko i wszędzie. Trochę dodatkowej pracy i już! Gotowe! 


Prawie gotowe... bo znów koncepcja się zmieniła i dorobiłam kilka reliefów po bokach skrzyneczki. Teraz jest taka jaką być miała (zanim jeszcze wymyśliłam jaka ma być ;) )



 A już niedługo wypełni się puszeczkami ze świątecznymi drobiazgami. Puszeczki to dar od koleżanki z malutkim Szymkiem, który aktualnie pożera kaszkę i dzięki temu ja mam mnóstwo tych fajnych pojemniczków ;) Ale o przyjemnym i pożytecznym recyklingu w następnym poście!
Pozdrawiam cieplutko w ten szary... bury... i ponury listopadowy dzień
Małgosia

2 komentarze: